Felietony i wywiady

Spekulacja obligacjami korporacyjnymi – sztuka, czy hazard?

Opublikowano: 16 września 2013 o 15:06

W handel akcjami czy derywatami słowo „spekulacja” zdaje się być wpisane na stałe. Operacje obliczone na szybki zysk pojawiają się również na rynku towarów rolnych, surowców energetycznych a ostatnio także na rynku obligacji. Przez lata papiery dłużne były kojarzone ze stabilnością i pewnym zyskiem, jednak zawirowania na rynkach finansowych udowodniły, że wysoka zmienność występuje zarówno na rynkach akcji, jak i na rynku długu.

Wycena obligacji potrafi się diametralnie zmienić w ślad za nowymi informacjami płynącymi z rynku. Wszyscy pamiętamy spadające ceny rządowych obligacji Portugalii, Hiszpanii, Włoch. Zaraz potem obserwowaliśmy wzrost cen tych papierów dłużnych. Sprawnie działający inwestorzy zarobili wtedy krocie. Taka spekulacja jest również możliwa na obligacjach korporacyjnych. Na naszym rodzimym rynku obligacji GPW Catalyst, kilkudziesięcioprocentowe stopy zwrotu stały się faktem dla inwestorów, którzy zaakceptowali ponadprzeciętne ryzyko. Przyjrzyjmy się zatem spółkom, które wzbudzały największe emocje wśród inwestorów w ostatnim czasie.

W minionym roku białostocka firma pożyczkowa Marka S.A. wykazała znacznie słabsze wyniki finansowe od oczekiwanych. Rynek rozpoczął spekulacje co do kondycji spółki i stanu jej kasy. Na efekty nie trzeba było długo czekać, wartość obligacji od listopada 2012 spadła do historycznego minimum 51% wartości nominalnej. W lipcu tego roku spółka poinformowała o znalezieniu inwestorów zainteresowanych objęciem nowej serii obligacji, co wywołało rychłą zmianę w postrzeganiu tego emitenta. Wycena notowanych obligacji (MRK0214) od maja do lipca poszybowała z 51 do 99% nominalnej wartości obligacji, co dało blisko 100% zysku. W między czasie spółka przekroczyła zapisane w warunkach emisji wskaźniki finansowe (przekroczenie progu wskaźnika dług netto/kapitały własne), co wywołało falę wezwań do przedterminowego wykupu obligacji. I z tą sytuacją spółka sobie poradziła, wywiązując się ze swoich zobowiązań bez zarzutu.

Marka S.A.

/ Wykres przedstawiający załałamanie i ruch powrotny wyceny obligacji korporacyjnych spółki Marka S.A./

Nie tylko na obligacjach Marki można było dobrze zarobić. W ubiegłym roku obligacje znanego producenta i dystrybutora napojów izotonicznych Oshee były notowane po cenie równej 50% wartości nominalnej. Wpływ na tak niską wycenę miały słabe wyniki, które wzbudziły obawy o terminową obsługę zaciągniętego długu. Na fali nerwowości i spekulacji obligacje (OSH1012) zanurkowały zatrzymując się na 50% wartości nominalnej. Niemniej i w tym przypadku znalazła się grupa wytrawnych graczy, którzy nabyli obligacje za połowę wartości nominalnej. Spekulacja na obligacjach okazała się trafiona. Spółka przetrwała trudny okres i w kilka miesięcy pozyskała finansowanie na spłatę długu. Jak łatwo policzyć Inwestorzy o mniej wrażliwym układzie nerwowym zrobili świetny interes zyskując blisko dwukrotność zainwestowanych środków.

Mniej spektakularne okazje pojawiają się znacznie częściej, ale wymagają czujności i obserwacji tabeli z notowaniami oraz bieżących informacji napływających ze spółek. Warto tutaj wskazać dwie firmy Marvipol S.A. oraz Sco-Pak S.A. (obligacje zostały wykupione w lipcu i sierpniu). Transakcje na obligacjach obydwu emitentów pozwoliły na szybki i godziwy zarobek w krótkim czasie. Na przestrzeni 4 miesięcy wahania wyceny pozwoliły na osiągnięcie kilkunastoprocentowego zysku przy relatywnie niskim ryzyku (niektóre serie obligacji były zabezpieczone nieruchomościami).

Rentowności przy spekulacji

/ Przykładowe zmiany cen obligacji notowanych na GPW Catalyst /

Oczywiście przytoczone przykłady prezentują wyłącznie jedną i do tego tę pozytywną stronę medalu. Nie wolno jednak zapominać, że w niektórych przypadkach pojawiają się istotne komplikacje. Za przykład niech posłużą obligacje takich spółek jak Gant S.A., MEW S.A. czy Miraculum S.A.

Pierwsza z wymienionych to spółka developerska z Legnicy. Obligatariusze, którzy nie sprzedali obligacji przed planowanym terminem wykupu pozostali z przeterminowaną wierzytelnością. Spółka systematycznie przesuwa terminy wykupu, a obligatariusze z niepokojem oczekują rozstrzygnięcia. W tej sytuacji pozytywne jest jedynie to, że inwestorzy poszczególnych serii kupili obligacje o dobrym zabezpieczeniu, co pozwala im stosunkowo spokojnie czekać na wywiązanie się spółki ze zobowiązania.

W dużo gorszym położeniu znaleźli się obligatariusze innej spółki giełdowej MEW S.A., będącej inwestorem i operatorem elektrowni wodnych. W czerwcu obligacje były wyceniane na 58% nominalnej wartości, po czym wyraźnie podrożały osiągając nawet 87% wartości pierwotnej. Zaledwie po 2 tygodniach od wzrostu wyceny spółka poinformowała o upadłości likwidacyjnej. Obligacje nie miały zabezpieczenia, a obrót został wstrzymany. Ratunkiem dla obligatariuszy mogą być już tylko środki ze sprzedaży majątku spółki.

Sytuacja Miraculum łączy cechy obydwu powyższych przykładów. Z jednej strony spółka posiada zabezpieczenie (znaki towarowe) dla wyemitowanych obligacji, z drugiej natomiast nie jest w stanie terminowo regulować swoich zobowiązań.

Po raz kolejny potwierdza się stare giełdowe prawidło, iż z dużym ryzykiem wiąże się duży zysk. Stwierdzenie trywialne, ale jakże prawdziwe w kontekście giełdowych inwestycji. Spekulacja na obligacjach korporacyjnych to propozycja zarezerwowana wyłącznie dla doświadczonych inwestorów. Zmienna cena obligacji może spowodować poważne straty w portfelu. Inwestor musi liczyć się nie tylko z wahaniami cen instrumentów, ale również zawieszeniem notowań czy brakiem płynności.

Skuteczna spekulacja wymaga perfekcyjnego przygotowania merytorycznego oraz doświadczenia, którego zdobycie może okazać się bardzo kosztowne. Sprawne zarządzanie portfelem, przemyślana strategia i konsekwentna analiza raportów finansowych oraz standingu emitenta, to umiejętności niezbędne. Nie gwarantują one absolutnego sukcesu, ale bez nich jest to po prostu hazard.